Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po stronie urzędu. Wraca sprawa opłat adiacenckich

Pieniądze

Mieszkaniec osiedla Czarneckiego w Koluszkach złożył na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez skarbnika gminy polegającego na oszustwie, potocznie zwanym wyłudzeniem (art. 286 kk – „Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”).

Sprawa trwa już blisko dwa lata. Marcin Szadkowski decyzją Burmistrza Koluszek miał zapłacić prawie 4 tys. zł opłaty adiacenckiej z tytułu wzrostu wartości nieruchomości spowodowanej budową kanalizacji sanitarnej. Mimo konsekwentnie składanych przez mieszkańca uwag do prowadzonego postępowania administracyjnego, w których wskazywał naruszenia prawa przez urzędników, wydali oni decyzję administracyjną (podpisała się pod nią zastępca burmistrza Koluszek Krystyna Lewandowska z upoważnienia burmistrza Waldemara Chałata). Decyzję tę podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Mieszkaniec nie dał jednak za wygraną i zaskarżył decyzję obydwu instancji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.

Sąd w uzasadnieniu wyroku zmiażdżył sposób prowadzenia sprawy przez urzędników i uznał słuszność argumentów mieszkańca. Wymiar sprawiedliwości orzekł, że decyzja została wydana na podstawie niewłaściwie zebranego materiału dowodowego i nienależycie uzasadniona, przez co w ogóle nie powinna zostać wydana. Zdaniem sądu decyzja ta naruszała zasadę pogłębionego zaufania do organów władzy publicznej. Okazało się więc, że Marcin Szadkowski nie musi uiszczać opłaty adiacenckiej.

Jednak przed rozstrzygnięciem sprawy przez WSA Urząd Miejski w Koluszkach w piśmie (pod którym podpisała się Bogusława Kubicz, skarbnik gminy z upoważnienia Burmistrza Koluszek) wezwał Marcina Szadkowskiego do zapłaty wskazanej kwoty, tym samym naruszając przepisy. Mieszkaniec uiścił opłatę, a teraz nie może odzyskać swoich pieniędzy, mimo że od uprawomocnienia się wyroku minęły już cztery miesiące.

– Zgodnie z prawem, co potwierdziło w postanowieniu Samorządowe Kolegium Odwoławcze, dopóki nie ma prawomocnego wyroku sądu, urząd nie może pobrać pieniędzy, natomiast ja dostałem upomnienie z naliczonymi odsetkami i groźbą wszczęcia postępowania egzekucyjnego – mówi Marcin Szadkowski. – Pisałem pisma i kilkakrotnie osobiście byłem w urzędzie, ale urzędnicy do tej pory nie oddali mi niesłusznie pobranych pieniędzy i nie potrafią powiedzieć, kiedy to nastąpi i na jakiej podstawie przetrzymują je już rok. Uważam, że wyłudzili ode mnie te pieniądze, dlatego złożyłem zawiadomienie do organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – dodaje mieszkaniec.

Zdaniem Marcina Szadkowskiego naruszenia prawa w sprawach dotyczących opłat adiacenckich mogły mieć miejsce nie tylko w jego przypadku, ale także w przypadku innych mieszkańców osiedla Czarneckiego, którzy nie odwołali się od decyzji władz gminy i uiścili żądane kwoty. – Apeluję do mieszkańców, by walczyli o swoje prawa i sprawdzali poprawność wydawanych przez urzędników decyzji – podsumowuje Marcin Szadkowski.

(red)

Pieniądze

Udostępnij